dzień 12 "Chichen Itza 7 cud świata"

Są miejsca na świecie, deptane przez miliony turystów rocznie. Ich magia jest tak mocna, że przyciąga ludzi z najodleglejszych zakątków świata. Miejsca te dla jednych są kolejnym punktem wycieczki, dla innych spełnieniem marzeń lub życiowym celem.  Chitzen Itza, które rocznie odwiedza ponad milion ludzi jest niewątpliwie jednym z takich miejsc. Ruiny pięknego miasta stworzone przez wielką cywilizację Majów zaliczono do 1 z 7 nowych cudów świata. 
Nie chcąc dzielić tego uroczego doznania z tłumem turystów zagłuszających ciszę pstrykaniem zdjęć, wybraliśmy się do niego wczesnym rankiem.
Wyjechaliśmy z Valladoid o porze w której po mieście plątają się tylko nieliczni pechowcy udający się na ranną zmianę do pracy. O siódmej rano uprzejmy kierowca wysadził nas na rozwidleniu dróg. Słońce lekko przedzierało się przez liście drzew. Do strefy archeologicznej było około kilometra drogi. Przyjemny spacer, zarośniętą dróżką umilał świergot egzotycznego ptactwa. Pół godziny później siedzieliśmy przed wejściem do Chitzen. Zjedliśmy śniadanie. Pracownicy podlewali rośliny i sprzątali teren. W pobliżu nie było żadnego turysty. Ten widok rekompensował wczesne zwleczenie się z łóżka. 


Po wejściu na teren strefy pierwszą budowlą, która urzeka jest wysoka piramida Świątynia Kukulkana. Jej budowniczowie, którzy byli świetnymi astrologami, zaprojektowali ją tak, że liczba schodów po czterech jej stronach odpowiada liczbie dni w roku.











Brak komentarzy: